Władysław Mazurkiewicz to osobistość o wątpliwej sławie. W czasach swojej świetności nie stronił od kobiet i miał wielu wysoko postawionych przyjaciół. Jak się jednak okazuje, nikt nie jest bezkarny. Elegancki Morderca, czy też Piękny Władek to przydomki, które uzyskał przez wzgląd na liczne zbrodnie, które popełnił.
Kim był Władysław Mazurkiewicz? Za co trafił przed sąd? Jak skończyła się jego historia? Oto krótki życiorys! Warto się z nim zapoznać!
Kraków rodzinnym miastem słynnego polskiego mordercy
Władysław Mazurkiewicz urodził się 27 kwietnia 1911 roku w Krakowie. Pochodził ze skromnej rodziny. Matka dbała o dom i syna, a ojciec zarabiał na utrzymanie całej trójki w drukarni. Szczęście rodzinne nie trwało jednak długo, ponieważ Helena – matka Władysława, po trzech latach zdecydowała, że chce ułożyć sobie życie od nowa i odeszła do kochanka. Tym razem znów jej się nie poszczęściło i po kłótni z partnerem odebrała sobie życie.
Ojciec Mazurkiewicza również długo nie był sam i wkrótce ponownie się ożenił z kobietą o imieniu Stanisława. Mały Władysław praktycznie każdą chwilę poświęcał na czytanie kryminałów. Jednocześnie marzył o karierze prawniczej, dzięki której mógłby pomóc ojcu finansowo. Część jego marzeń się spełniła, ponieważ dostał się na studia na kierunku prawa, ale nie wytrwał na nich zbyt długo, bo tylko dwa lata. Potem postanowił iść w ślady swojego ojca i zostać drukarzem.
Władysław Mazurkiewicz i II wojna światowa
Władysław Mazurkiewicz był bardzo zaradnym człowiekiem. Nawet wybuch II wojny światowej nie obniżył jego pozycji w społeczeństwie. Wręcz przeciwnie. Mężczyzna znalazł swojego sojusznika w osobie Gestapo z Krakowa, który złożył w jego ręce legitymację fryzjera tajnej policji. Tym sposobem Mazurkiewicz nie musiał się właściwie niczym przejmować, po prostu pławił się w bogactwach.
Kiedy w 1948 roku wojna się skończyła, nadal nie musiał obawiać się o swój byt. Dzięki rozległym znajomościom mógł obejmować wysokie stanowiska i cieszyć się szacunkiem innych. Wciąż podtrzymywał stare i zawierał nowe przyjaźnie, które mogły mu przynieść korzyści. Poza podejmowanymi pracami zajmował się też handlem złotem oraz wyrobami skórzanymi. Choć większość ludzi ceniła go, to byli też tacy, którzy szerzyli pogłoskę, że Władysław jest informatorem Gestapo w Krakowie i czerpie z tego tytułu spore sumy pieniędzy. Z czasem jednak okazało się, że zarabiał na życie w zupełnie inny sposób.
Jak Władysław Mazurkiewicz wabił swoje ofiary?
Istnieje dużo prawdopodobieństwa, że Elegancki Morderca swojej pierwszej zbrodni dokonał jeszcze w czasie trwania II wojny światowej. Jego ofiarą miała być osoba o żydowskich korzeniach. Kiedy nastał czas powojenny, Mazurkiewicz był znany z tego, że z powodzeniem handlował złotem i walutami. Swoim potencjalnym klientom obiecywał intratne warunki, na co oni chętnie przystawali. Przez wzgląd na trudne czasy i podejrzliwość ludzi często proponował, aby umowy podpisywane były w odludnym miejscu bez obecności świadków. W taki sposób Elegancki Morderca wabił swoje ofiary i dokonywał zbrodni. Po morderstwie okradał denata i zwyczajnie wzbogacał się na jego śmierci.
Trucizna sposobem na morderstwo
Początkowo Mazurkiewicz chciał popełniać morderstwa przy pomocy trucizny. Jedną z jego ofiar miał być Tadeusz Bommer, który w 1943 roku chciał sprzedać złote monety. Elegancki Morderca postanowił z pełną kulturą przeprowadzić rozmowę ze swoim kontrahentem. Poczęstował go wódką oraz kanapką z szynką.
Bommer niczego nie podejrzewając, przyjął poczęstunek. Jednak dziwny smak szynki szybko wzbudził jego wątpliwości i zaprzestał jedzenie. Niestety na tyle bał się zemsty Mazurkiewicza, że sprawa nie miała większego rozgłosu. Gdyby ta sytuacja potoczyła się inaczej, być może Władysław nie stałby się seryjnym mordercom.
Kolejną ofiarą Mazurkiewicza został Wiktor Zarzecki. Miało to miejsce również w 1943 roku. Tym razem partner biznesowy zajmował się sprzedażą dolarów. Mężczyźni pojechali razem samochodem do miejscowości znajdującej się pod Krakowem, aby teoretycznie spotkać się z kupcem. Mazurkiewicz po raz kolejny wykazał się kulturą i podał Zarzeckiemu herbatę z wódkę. Drugi z mężczyzn nie wiedział, że dodatkiem jest również trucizna. Kiedy umarł seryjny morderca okradł go i pozbył się ciała, wrzucając je do Wisły.
Pozostałe ofiary morderstw Mazurkiewicza
Po śmierci Zarzeckiego Mazurkiewicz zmienił sposób działania. Zamiast truć swoje ofiary, zabijał je przy pomocy broni. Kolejny był Władysław Brylski zamordowany w 1945 roku. Mężczyźni mieli wspólnie przeprowadzić intratny interes, ale Mazurkiewicz miał inne plany.
Spotkał się z Brylskim i odebrał mu życie strzałem w tył głowy. Następnie go okradł, spalił jego dokumenty i pozbył się ciała. Cztery miesiące później, także w 1945 roku, z rąk mordercy zginął Józef Tomaszewski – człowiek interesów, ale nie prowadził ich z Mazurkiewiczem. Tym razem po prostu dokonał napadu rabunkowego i zastrzelił mężczyznę. Podobnie jak w przypadku innych ofiar ciało wrzucił do Wisły.
W maju 1946 roku wybór padł na Jerzego de Laveaux – sąsiada Mazurkiewicza i jednocześnie potomka bogatej rodziny. Zginął od strzału w głowę, a jego ciało spoczęło w rzece. Na kolejne 9 lat morderca zawiesił swoje działania.
W 1955 roku ofiarą Mazurkiewicza została żona Jerzego – Jadwiga. Morderca na wszelkie sposoby mamił kobietę, oferując jej swoją miłość i małżeństwo. Z tym że Jadwiga, zamiast ślubu wolała zwrot pieniędzy, które morderca miał przetrzymywać, chroniąc je przed urzędem Bezpieczeństwa, które podobno miało śledzić kobietę. Zginęła w garażu. Zresztą tak samo jak jej siostra Zofia Suchowa, która przyszła odwiedzić Jadwigę. Trafiła na nieodpowiedni moment i czas. Mazurkiewicz zastrzelił ją. Obie zostały pochowane w pechowym garażu pod cementową wylewką.
Schyłek 1955 roku końcem Mazurkiewicza
Po zabiciu sióstr, Mazurkiewicz upatrzył sobie kolejną ofiarę, a mianowicie Stanisława Łopuszyńskiego. We wrześniu 1955 roku mężczyźni udali się samochodem do Zakopanego w celu ubicia interesów. Kiedy wszystko im się udało i byli w drodze powrotnej do Krakowa, Mazurkiewicz strzelił do śpiącego towarzysza.
Okazało się jednak, że mężczyzna przeżył. Mordercy udało się wybrnąć, ponieważ powiedział, że użył nieprawdziwej broni i pomógł Stanisławowi dostać się do lekarza. Później oddał mu swój samochód w ramach spłaty długu. Stanisław po tym incydencie nie czuł się dobrze i ponownie udał się do lekarza, ponieważ odczuwał silne bóle głowy. Mocno się zdziwił, gdy znaleziono w kości potylicznej pocisk z broni palnej.
Mimo że sprawa trafiła na milicję, to Mazurkiewicz nie przyznał się do usiłowania zabójstwa. Co ciekawe, w jego domu nic nie znaleziono.
Kiedy złapano Mazurkiewicza?

Przełom w sprawie nastąpił w 13 grudnia 1955 roku, kiedy milicja sprawdziła jego garaż i znalazła zabetonowane zwłoki sióstr. Mazurkiewicz przyznał się morderstwa. Od tego momentu było o nim głośno nie tylko w Krakowie, ale też na terenie całej Polski.
Milicja prowadziła czynności służbowe i szukała osób, które widziały samochód mordercy. W sierpniu 1956 roku rozpoczął się proces Mazurkiewicza. Mężczyzna przyznał się bowiem do sześciu wspomnianych zabójstw. Postawione zarzuty dotyczyły też dwóch prób morderstw. Proces trwał niecały miesiąc. Początkowo otrzymał ośmiokrotną karę śmierci, a na skutek amnestii zmieniono ją na 15 lat więzienia. Choć adwokaci składali apelację, to na nic się one zdały. Mazurkiewicz został skazany na karę śmierci, a wyrok wykonano 29 stycznia 1957 roku. Został powieszony.
Niezwykła historia :O